Ekhm.

Fikcja! To tylko i wyłącznie fikcja! Wymysł mojej upośledzonej głowy, nic więcej. Poważnie.

niedziela, 30 marca 2014

Piętnasty.

Wiosna. Moskiewska wiosna, niby taka sama, jak ta w Polsce, ale jaka inna.
Cieplejsza, słoneczniejsza, bardziej radosna.
Kilka ostatnich miesięcy musiał odnotować w swoim życiorysie jako co najmniej „dziwne”
Rozstał się z żoną (co na chwilę obecną jest już całkowicie zamknięte – od kilku dni w papierach figuruje już oficjalnie jako rozwodnik), przeprowadził się do Rosji, poznał wspaniałą, młodą kobietę, w której zakochał się na zabój.
Tak. Kochał Irminę.
Kochał ją całym sobą. Kilka dni rozłąki bywa dla niego teraz najcięższą torturą. I kiedy przypomina sobie czasami, że jeszcze dwa miesiące temu mógł ją stracić przez własne tchórzostwo i głupotę... Do tej pory włosy mu się jeżą na karku.
Nie wyobraża sobie bez niej swojego dalszego życia.
Jest jego duszą, ciałem, sercem... Jest wszystkim.

Mamy maj. A maj jest podobno miesiącem zakochanych.

Siedzieli właśnie z Irminą na szczycie wzgórza, na które zabrała go na początku ich znajomości.
Wyciągnięty na kocu wspierał się na łokciach. Na jego piersi lekka i kolorowa jak motyl – których zresztą było pełno dookoła – ubrana we wzorzystą lekką sukienkę spoczywała Irma. I tylko multum kasztanowych loków od czasu do czasu smyrało go po twarzy i po nosie.
Oddychał głęboko, pełną piersią. Było mu tak błogo.

- Michał? - po jego piersi rozbiegły się wibracje wywołane subtelnym kobiecym głosem.
- Hmm? - ręką przygładził jej włosy, by móc spojrzeć choćby na czubek jej nosa.

Zamilkła. Poczuł, jak oddycha ciężej, a dłoń na jego udzie drga lekko.

- Nie będziesz zachwycony tym co ci powiem.

Podniósł ich oboje do pozycji siedzącej. Takie słowa z jej ust raczej nie mogły wróżyć nic dobrego.
Dał jej chwilę, by zebrała w sobie to, co zaraz miała zamiar z siebie wyrzucić. Chciał spojrzeć w jej oczy, ale twarz schowała we włosach. Opuściła głowę.

- Michał ja... - znowu urwała. Obrzuciła go przelotnym, wystraszonym spojrzeniem, po czym znowu wbiła wzrok we własne kolana. Chwycił jej twarz w dłonie i z troską spojrzał w czekoladowe tęczówki.
- Wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko.

Wzięła glęboki wdech, przymknęła powieki.
- Znowu widuję się z Makarijem.

Zamurowało go przez chwilę. Zamrugał kilka razy próbując zrozumieć o co jej chodzi.
- Po co? - głos mu drżał, a na policzki wstąpiły rumieńce. Zaczynał się denerwować.
- Nie wiem.
- Jak to nie wiesz? - wstał, ręce oparł na biodrach. - Po tym wszystkim co ci zrobił dalej masz ochotę patrzeć na tą parszywą mordę?
- Nie mów tak o nim...
- Niby dlaczego? To ostatni cham i prostak a ty... - i nagle poczuł się tak, jakby ktoś oblał go zimną wodą – chyba, że ty coś...

Nie odpowiadała. Nie patrzyła na niego. Nie zrobiła nic.

- Zależy ci na nim, prawda?
- Zależy mi na was obu.
- A na którym bardziej?
- To nie tak.
- A jak?
- Michał, zależy mi na nim, jak na przyjacielu, słyszysz? - stanęła naprzeciwko niego. Musiała porządnie zadzierać głowę, by móc spojrzeć w jego oczy.

A jego oczy były wściekłe. Już dawno ni był tak bardzo wyprowadzony z równowagi.

- Ciebie kocham – czekoladowe spojrzenie świdrowało go na wskroś – Ale nie chcę z tego powodu przekreślać kogoś, kto towarzyszył mi niemal przez połowę mojego życia.
- I uważasz, że ten dupek zasługuje na drugą szansę? - założył ręce na piersi.
- Ty ją ode mnie dostałeś, więc dlaczego nie Mak?
Kolejne wiadro zimnej wody spłynęło po jego umyśle. 
Nie powiedział nic, spojrzał na własne buty. Wiedział, że ma rację.

Drobne ręce oplotły go w talii, a pod jego brodą ukazała się para prawie czarnych oczu.
- Nie zrozum mnie źle. Mak jest dla mnie ważny, to wszystko. Ale to do ciebie należy moje serce – uśmiechnął się delikatnie i przytulił ją do siebie. - A teraz mnie pocałuj – subtelnie spełnił jej prośbę.


***
O jaaa... 
Przepraszam was najmocniej na świecie.
Wiem, nawaliłam na całej linii.
Niestety, wątpię, żeby odcinki mogły pojawiać się częściej. Uczelnia - to raz, a dwa - pogoda. W takie piękne dni ostatnią rzeczą na którą mam ochotę jest siedzenie w mieszkaniu - wybaczcie.
Postaram się dodać kolejny za tydzień. Buziak! :*

8 komentarzy:

  1. Cudowna sielanka, została zaburzona, ale wynika z tego jak bardzo Michałowi zależy na Irminie, skoro jest o nią zasdrosny :)** wspaniały rozdział czekam na kolejny i rozumiem, że wolisz taką pogodę spędzać inaczej :)**
    Buźka :)****
    zawsze-warto-miec-nadzieje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo jak słodko ;* jednak fajnie jest być zakochanym ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam na nowy zawsze-warto-miec-nadzieje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, że wyznała mu prawdę. Mimo tego że się wściekł przyjął to, co oznacza nie mniej ni więcej że jednak cholernie mu na niej zależy. Teraz byle by tylko Marakij niczego nie spieprzył w ich wspólnym szczęsciu

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominowałam Cię do Liebster Award, więcej informacji na moim blogu zawsze-warto-miec-nadzieje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Ty to potrafisz straszyć dziewczyno! Ja już myślałam, że po wyznaniu Irminy znów będzie tutaj wiało smutkiem.
    Odrobinę nie rozumiem zachowania dziewczyny... Ja na jej miejscu nie miałabym jakiegokolwiek kontaktu z Makiem. Okej, zgoda. Niby się sporo znają, ale jednak tak szybko bym mu nie zaufała. Oj czuję, że jeszcze sporo się tutaj wydarzy. ;)
    Pozdrawiam,
    OL. ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps.
      Zapraszam na 5 rozdział mojej historii, czyli "On takich głupich dziewcząt, jak ty ma na pęczki!"
      "-Wszystko słyszałaś, prawda? -odsunęłam się od niej.
      -Niestety tak. -w oczach pojawiła się jeszcze większa ilość słonej cieczy.
      -Ale ja naprawdę go kocham, babciu! -wyrzuciłam z siebie i ponownie się w nią wtuliłam."
      http://paczka-owocowejlandryny.blogspot.com/2014/04/5-on-takich-gupich-dziewczat-jak-ty-ma.html?m=0
      OL. ;>

      Usuń

O mnie

Moje zdjęcie
prawie sto siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, piwne oczy, ciemne włosy i kilka piegów.

sezamie otwórz się.

see me