Ekhm.

Fikcja! To tylko i wyłącznie fikcja! Wymysł mojej upośledzonej głowy, nic więcej. Poważnie.

środa, 12 marca 2014

Dziesiąty.

 Irma wypełniała cały jego wolny czas. I wcale nie uważał, żeby ten czas był stracony.
Dzięki niej miał okazję po raz pierwszy uczestniczyć w prawosławnych świętach Bożego Narodzenia i wejść do cerkwi. Pierwszy raz też malował obrazy palcami (kiedy zorganizowała im kiedyś „aktywną niedzielę” i zabrała go na warsztaty malarskie) czy też jeździł na łyżwach.
Tak, tak. Pan Winiarski do ostatniego czwartku jeszcze nigdy w życiu nie jeździł na łyżwach. Dzięki temu przez kilka ostatnich dni miał problem z normalnym ulokowaniem się na czymkolwiek do siedzenia. Porządnie obił sobie to i owo.
Pokręcił głową. Co ona wyprawia? Uśmiechnął się szeroko do kierownicy wracając z treningu.

Puk, puk. Tik, tak... - odezwał się zdrowy rozsądek – nie zapomniałeś o czymś?

Zapomniał. Jasne, że zapomniał. Przy Irminie przestawał myśleć o wszystkim, więc niby jakim cudem miałby zaprzątać sobie głowę rozwodem?

Tu nie chodzi o to, żebyś się tym martwił. Chodzi o to, żebyś grał fair wobec dziewczyny, którą jak sam twierdzisz kochasz.
- Kiedyś jej powiem – upewnił się sam siebie i zajechał na parking.

Wysiadł z auta, chwycił torbę i ruszył w stronę windy. Kiedy wyjechał na górę i zamierzał właśnie otworzyć drzwi zdziwił się strasznie. Zapomniał ich zakluczyć? Zaniepokojony wszedł do środka i rozejrzał się czujnie. Jego uwagę przykuły długie brązowe kozaki w korytarzu.
Przecież to nie Irma. Sama nie chciała od niego kluczy. Tłumaczyła to tym, że jak na razie są parą, a nie małżeństwem i każde z nich potrzebuje odrobiny prywatności. Zgodziła się jedynie na kod do domofonu.
Wszedł głębiej do mieszkania i zamarł w progu salonu.

- Witaj Michał – na kanapie siedziała Kamila.
- Co ty tu robisz? - mrugał powiekami z nadzieją, że to mu się tylko śni. Dyskretnie nawet uszczypnął się w obolały tyłek – nic nie pomogło. Jego prawie była żona siedziała naprzeciwko niego naprawdę, a on nie miał pojęcia po jaką ciężką cholerę tu przyjechała.
- Przywitałbyś mnie trochę czulej. Teoretycznie wciąż jesteś moim mężem – podeszła do niego i objęła za szyję. Nie wykonał żadnego ruchu. Stał jak słup soli czekając aż skończy się do niego tulić.
 Westchnęła zauważając brak jakiejkolwiek reakcji.
- Czego chcesz? - odłożył torbę na panele i ściągnął kurtkę. - Druga rozprawa dopiero za miesiąc.
- Tak, wiem, ale pomyślałam sobie, że sprawdzę jak ci się tutaj układa – wzruszyła ramionami i przeszła do kuchni. - Głodny? Zrobiłam ci naleśniki.
- Jakim cudem tu weszłaś? - emocje powoli zaczynały się w nim gotować. Czego ona chce? Przecież ich ostatnie spotkanie przebiegło w mimo wszystko dość przyjemnej atmosferze. Przecież w końcu doszli do wniosku, że rozwód będzie najlepszym rozwiązaniem. Doskonale wiedziała, że nie ma już szans na uratowanie tego, co kiedyś między nimi było.
- Zapomniałeś, że mieszkanie kupowaliśmy razem? Nie oddałam ci drugiego kompletu kluczy.
Odetchnął głęboko kilka razy. Uspokój się Winiarski. Przetarł twarz dłońmi i przysiadł na kuchennym stole.
- Wyjaśnisz mi w końcu co tu robisz?
Nie odpowiedziała od razu. Spojrzała na niego bacznie z dziwnym uśmiechem na twarzy.
Nie potrafił nic wyczytać z jej chłodnych oczu.

- A może ty mi powiesz jak tam się bawisz ze swoją nową koleżanką? - zapytała wskazując brodą na zdjęcie przyozdobione własnoręcznie robioną ramką z muliny, które wisiało na lodówce. On i Irmina, wymazani farbą na warsztatach. Ot, drobny upominek na walentynki.
- Naprawdę cię to obchodzi? - jego głos stał się suchy i nieprzyjemny.
- Wyobraź sobie, że tak. W świetle prawa mnie zdradzasz.
Prychnął ze złością. Jak ona śmie!
- Ja cię zdradzam? Kpisz, czy o drogę pytasz?!
Uśmiechnęła się parszywie. Krew zaczęła szybciej krążyć w jego żyłach. Jeszcze chwila, a wybuchnie!
- Powiesz mi w końcu po co przyjechałaś, czy mam cię po prostu wyrzucić za drzwi? - był wściekły. Że też musiała tu przyjechać właśnie teraz! Kiedy już wszystko zaczęło się układać.
- Dobra. Chciałam się odrobinę z tobą podroczyć, ale widzę że opuściło cię poczucie humoru. - Boże kochany, co się stało z tą kobietą? Ze słowa na słowo przestawał widzieć w niej dziewczynę z którą kiedyś chciał iść przez życie. - Potrzebuję pieniędzy.
- A więc to tak? Potrzebujesz kasy, ale na lot do Moskwy to miałaś?
- Wykorzystałam bezterminowy voucher, który dałeś Oskarowi na święta.
- Co zrobiłaś?! - przecież to był prezent dla ich syna! Kupił go z myślą o tym, że jeżeli będzie miał kilka dni wolnego, to Oskar odwiedzi go w Rosji. Nie potrafił zapanować nad drżeniem rąk. Miał ochotę ją zwyczajnie zbesztać. - Nie mogłaś zadzwonić? Zrobiłbym przelew. Po cholerę robisz zamieszanie? Dam ile potrzebujesz, ale zabieraj się stąd i nie wracaj.

Chyba trochę zabolały ją jego słowa, bo chłód zielonych oczu odrobinę przybrał na sile.

- Po tym wszystkim co razem przeszliśmy od tak po prostu odprawiasz mnie z kwitkiem?
- Tak, po tym wszystkim co zrobiłaś wierz mi, że i tak traktuję cię z większym szacunkiem niż zasłużyłaś.

Nie rozmawiali już więcej. Poprosiła go jeszcze tylko o nocleg, bo lot powrotny miała dopiero następnego dnia po południu. Pozwolił jej spać w sypialni, sam tą noc planował spędzić w salonie.
Kamila brała prysznic, a on rozkładał właśnie koc na kanapie, kiedy rozbrzmiał dzwonek do drzwi.
Zesztywniał.
Kompletnie zapomniał, że był dzisiaj umówiony z Irminą!
Spięty jak nigdy otworzył drzwi. W progu stała jak zwykle uśmiechnięta burza loków z małym pakunkiem w ręku.

- Hej – wspięła się na palce by pocałować go lekko. - Mam dla ciebie ciasteczka. Sama upiekłam. No dobra, w sumie to upiekła je Roza, ale to ja zdobiłam lukrem, więc prawie jakby były moje – świergotała jak skowronek na wiosnę.
- Hej – odpowiedział zasłaniając jej wnętrze mieszkania własnym ciałem.
- Coś nie tak?
- Irma, musimy pogadać. Ale nie tutaj.
- Kto przyszedł? - gdzieś za nim rozległ się głos Kamili. Irmina rzuciła mu zdezorientowane spojrzenie i ręką nakazała się przesunąć.
Opuścił głowę i zagryzł wargi. W korytarzu stała jego prawie była żona w jego szlafroku rozczesując palcami mokre włosy.
- Irma, to nie tak jak myślisz – złapał ją za ramiona. Wyszarpnęła się, a jej oczy się zaszkliły.
- Możesz mi powiedzieć kto to jest? - zapytała ochryple walcząc ze łzami. Sam też powstrzymywał słone krople jak mógł. Musi jej to wszystko wyjaśnić. Ona musi to wszystko zrozumieć!

- Kamila, żona Michała – usłyszał po prawej. Odwrócił się przerażony w tamtą stronę. Kama z bezczelnym uśmiechem wyciągała rękę w stronę Irminy.

- Żona? - szepnęła, a po różowych policzkach popłynęły łzy. - Żona – powtórzyła głucho odsuwając się od drzwi.
Pakunek wypadł z jej rąk. Po klatce rozniósł się dźwięk tłuczonego talerzyka.

- Irmina, poczekaj!
Nawet się nie obejrzała.
- Irmina! - pobiegł za nią. Udało mu się ja złapać na schodach – Wysłuchaj mnie, proszę.
- Nie mam najmniejszego zamiaru.
- Irma...
- Spieprzaj oszuście! I nigdy więcej nie chcę cię widzieć. Zrozumiałeś?! - odepchnęła go.
- Kocham Cię! - prawie krzyknął.
Uderzyła go w twarz.
- Brzydzę się tobą.

Nie mógł uwierzyć w to, co stało się przed chwilą.
Odeszła? Tak po prostu?
Poczuł, że z każdym jej krokiem on sam rozpada się na kawałki.
Na miliony kawałków, drobnych jak piasek, których nie sposób ze sobą poskładać.

    Wspominał kiedyś, że jeszcze trochę, a jego serce wyskoczy z piersi?
    Właśnie wyskoczyło.
    Pokruszone i zdeptane, ale jednak.
    I pobiegło za nią.



***

No dobra. Było słodko i cieplutko... to już nie jest. A co! ;p

Swoją drogą jestem oburzona cenami biletów na tegoroczną Ligę Światową!
200, 150, 120, 100 i  80zł na mecz Polska - Iran w Gdańsku?
Toż to kpina! (no chyba że mam jakieś złe informacje...)
Włochy, Brazylia - jestem w stanie zrozumieć. Ale Iran? Litości...
Pojadę i tak. Nie mogę przecież sobie odpuścić reprezentacji w moim ulubionym polskim mieście. 
(nie, nie jestem z Gdańska ;))
Mimo, że moje konto bankowe długo będzie opłakiwać dziurę w funduszach. 
Zwłaszcza, że w kwietniu będę polować na bilety na mecz otwarcia Mistrzostw Świata w Warszawie.

Btw... Ktoś z was się gdzieś wybiera? :D

Buziam! :*

3 komentarze:

  1. To się teraz sprawy skomplikowały.. Żal mi się zrobiło Irminy :/ Mam nadzieję że Michał da radę jakoś to wszystko jej wytłumaczyć i między nimi się ułoży ;). A Kamila sporo namieszała..
    Chyba wybiorę się na mecz w Gdańsku :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Owszem Łódź i wspomniany Gdańsk.. Tak i ceny za mecz z Iranem też mnie meeeega zaskoczyły. ale czego się NICH :)
    A co do rozdziału... Czemu tak ? Jaka ona wredna ta jego żona... Współczuję Irmie... Mam nadzieję, że mu wybaczy.... Kuźwa to trza mieć tupet no...

    OdpowiedzUsuń
  3. A może by tak "rozdział extra" z okazji narodzin Antosia Winiarskiego? ;)

    OdpowiedzUsuń

O mnie

Moje zdjęcie
prawie sto siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, piwne oczy, ciemne włosy i kilka piegów.

sezamie otwórz się.

see me