Irma wypełniała cały jego wolny czas. I wcale nie uważał, żeby
ten czas był stracony.
Dzięki niej miał okazję po raz pierwszy uczestniczyć w
prawosławnych świętach Bożego Narodzenia i wejść do cerkwi.
Pierwszy raz też malował obrazy palcami (kiedy zorganizowała im
kiedyś „aktywną niedzielę” i zabrała go na warsztaty
malarskie) czy też jeździł na łyżwach.
Tak, tak. Pan Winiarski do ostatniego czwartku jeszcze nigdy w życiu
nie jeździł na łyżwach. Dzięki temu przez kilka ostatnich dni
miał problem z normalnym ulokowaniem się na czymkolwiek do
siedzenia. Porządnie obił sobie to i owo.
Pokręcił głową. Co ona wyprawia? Uśmiechnął się szeroko do
kierownicy wracając z treningu.
- Puk, puk. Tik, tak... - odezwał
się zdrowy rozsądek – nie zapomniałeś o czymś?
Zapomniał. Jasne, że zapomniał. Przy Irminie przestawał myśleć
o wszystkim, więc niby jakim cudem miałby zaprzątać sobie głowę
rozwodem?
- Tu nie chodzi o to, żebyś się tym martwił. Chodzi o to, żebyś
grał fair wobec dziewczyny, którą jak sam twierdzisz kochasz.
- Kiedyś jej powiem – upewnił się sam siebie i zajechał na
parking.
Wysiadł z auta, chwycił torbę i ruszył w stronę windy. Kiedy
wyjechał na górę i zamierzał właśnie otworzyć drzwi zdziwił
się strasznie. Zapomniał ich zakluczyć? Zaniepokojony wszedł do
środka i rozejrzał się czujnie. Jego uwagę przykuły długie
brązowe kozaki w korytarzu.
Przecież to nie Irma. Sama nie chciała od niego kluczy. Tłumaczyła
to tym, że jak na razie są parą, a nie małżeństwem i każde z
nich potrzebuje odrobiny prywatności. Zgodziła się jedynie na kod
do domofonu.
Wszedł głębiej do mieszkania i zamarł w progu salonu.
- Witaj Michał – na kanapie siedziała Kamila.
- Co ty tu robisz? - mrugał powiekami z nadzieją, że to mu się
tylko śni. Dyskretnie nawet uszczypnął się w obolały tyłek –
nic nie pomogło. Jego prawie była żona siedziała naprzeciwko
niego naprawdę, a on nie miał pojęcia po jaką ciężką cholerę
tu przyjechała.
- Przywitałbyś mnie trochę czulej. Teoretycznie wciąż jesteś
moim mężem – podeszła do niego i objęła za szyję. Nie
wykonał żadnego ruchu. Stał jak słup soli czekając aż skończy
się do niego tulić.
Westchnęła zauważając brak jakiejkolwiek reakcji.
- Czego chcesz? - odłożył torbę na panele i ściągnął kurtkę.
- Druga rozprawa dopiero za miesiąc.
- Tak, wiem, ale pomyślałam sobie, że sprawdzę jak ci się tutaj
układa – wzruszyła ramionami i przeszła do kuchni. - Głodny?
Zrobiłam ci naleśniki.
- Jakim cudem tu weszłaś? - emocje powoli zaczynały się w nim
gotować. Czego ona chce? Przecież ich ostatnie spotkanie
przebiegło w mimo wszystko dość przyjemnej atmosferze. Przecież
w końcu doszli do wniosku, że rozwód będzie najlepszym
rozwiązaniem. Doskonale wiedziała, że nie ma już szans na
uratowanie tego, co kiedyś między nimi było.
- Zapomniałeś, że mieszkanie kupowaliśmy razem? Nie oddałam ci
drugiego kompletu kluczy.
Odetchnął głęboko kilka razy. Uspokój się Winiarski.
Przetarł twarz dłońmi i przysiadł na kuchennym stole.
- Wyjaśnisz mi w końcu co tu robisz?
Nie odpowiedziała od razu. Spojrzała na niego bacznie z dziwnym
uśmiechem na twarzy.
Nie potrafił nic wyczytać z jej chłodnych oczu.
- A może ty mi powiesz jak tam się bawisz ze swoją nową koleżanką?
- zapytała wskazując brodą na zdjęcie przyozdobione
własnoręcznie robioną ramką z muliny, które wisiało na
lodówce. On i Irmina, wymazani farbą na warsztatach. Ot, drobny
upominek na walentynki.
- Naprawdę cię to obchodzi? - jego głos stał się suchy i
nieprzyjemny.
- Wyobraź sobie, że tak. W świetle prawa mnie zdradzasz.
Prychnął ze złością. Jak ona śmie!
- Ja cię zdradzam? Kpisz, czy o drogę pytasz?!
Uśmiechnęła się parszywie. Krew zaczęła szybciej krążyć w
jego żyłach. Jeszcze chwila, a wybuchnie!
- Powiesz mi w końcu po co przyjechałaś, czy mam cię po prostu
wyrzucić za drzwi? - był wściekły. Że też musiała tu
przyjechać właśnie teraz! Kiedy już wszystko zaczęło się
układać.
- Dobra. Chciałam się odrobinę z tobą podroczyć, ale widzę że
opuściło cię poczucie humoru. - Boże kochany, co się stało z tą kobietą? Ze słowa na słowo
przestawał widzieć w niej dziewczynę z którą kiedyś chciał
iść przez życie. - Potrzebuję pieniędzy.
- A więc to tak? Potrzebujesz kasy, ale na lot do Moskwy to miałaś?
- Wykorzystałam bezterminowy voucher, który dałeś Oskarowi na
święta.
- Co zrobiłaś?! - przecież to był prezent dla ich syna! Kupił go
z myślą o tym, że jeżeli będzie miał kilka dni wolnego, to
Oskar odwiedzi go w Rosji. Nie potrafił zapanować nad drżeniem
rąk. Miał ochotę ją zwyczajnie zbesztać. - Nie mogłaś
zadzwonić? Zrobiłbym przelew. Po cholerę robisz zamieszanie? Dam
ile potrzebujesz, ale zabieraj się stąd i nie wracaj.
Chyba trochę zabolały ją jego słowa, bo chłód zielonych oczu
odrobinę przybrał na sile.
- Po tym wszystkim co razem przeszliśmy od tak po prostu odprawiasz
mnie z kwitkiem?
- Tak, po tym wszystkim co zrobiłaś wierz mi, że i tak traktuję
cię z większym szacunkiem niż zasłużyłaś.
Nie rozmawiali już więcej. Poprosiła go jeszcze tylko o nocleg, bo
lot powrotny miała dopiero następnego dnia po południu. Pozwolił
jej spać w sypialni, sam tą noc planował spędzić w salonie.
Kamila brała prysznic, a on rozkładał właśnie koc na kanapie,
kiedy rozbrzmiał dzwonek do drzwi.
Zesztywniał.
Kompletnie zapomniał, że był dzisiaj umówiony z Irminą!
Spięty jak nigdy otworzył drzwi. W progu stała jak zwykle
uśmiechnięta burza loków z małym pakunkiem w ręku.
- Hej – wspięła się na palce by pocałować go lekko. - Mam dla
ciebie ciasteczka. Sama upiekłam. No dobra, w sumie to upiekła je
Roza, ale to ja zdobiłam lukrem, więc prawie jakby były moje –
świergotała jak skowronek na wiosnę.
- Hej – odpowiedział zasłaniając jej wnętrze mieszkania własnym
ciałem.
- Coś nie tak?
- Irma, musimy pogadać. Ale nie tutaj.
- Kto przyszedł? - gdzieś za nim rozległ się głos Kamili. Irmina
rzuciła mu zdezorientowane spojrzenie i ręką nakazała się
przesunąć.
Opuścił głowę i zagryzł wargi. W korytarzu stała jego prawie była żona w jego szlafroku
rozczesując palcami mokre włosy.
- Irma, to nie tak jak myślisz – złapał ją za ramiona.
Wyszarpnęła się, a jej oczy się zaszkliły.
- Możesz mi powiedzieć kto to jest? - zapytała ochryple walcząc ze
łzami. Sam też powstrzymywał słone krople jak mógł. Musi jej
to wszystko wyjaśnić. Ona musi to wszystko zrozumieć!
- Kamila, żona Michała – usłyszał po prawej. Odwrócił się
przerażony w tamtą stronę. Kama z bezczelnym uśmiechem wyciągała
rękę w stronę Irminy.
- Żona? - szepnęła, a po różowych policzkach popłynęły łzy. -
Żona – powtórzyła głucho odsuwając się od drzwi.
Pakunek wypadł z jej rąk. Po klatce rozniósł się dźwięk
tłuczonego talerzyka.
- Irmina, poczekaj!
Nawet się nie obejrzała.
- Irmina! - pobiegł za nią. Udało mu się ja złapać na schodach –
Wysłuchaj mnie, proszę.
- Nie mam najmniejszego zamiaru.
- Irma...
- Spieprzaj oszuście! I nigdy więcej nie chcę cię widzieć.
Zrozumiałeś?! - odepchnęła go.
- Kocham Cię! - prawie krzyknął.
Uderzyła go w twarz.
- Brzydzę się tobą.
Nie mógł uwierzyć w to, co stało się przed chwilą.
Odeszła? Tak po prostu?
Poczuł, że z każdym jej krokiem on sam rozpada się na kawałki.
Na miliony kawałków, drobnych jak piasek, których nie sposób ze
sobą poskładać.
Wspominał kiedyś, że jeszcze trochę, a jego serce wyskoczy z
piersi?
Właśnie wyskoczyło.
Pokruszone i zdeptane, ale jednak.
I pobiegło za nią.
***
No dobra. Było słodko i cieplutko... to już nie jest. A co! ;p
Swoją drogą jestem oburzona cenami biletów na tegoroczną Ligę Światową!
200, 150, 120, 100 i 80zł na mecz Polska - Iran w Gdańsku?
Toż to kpina! (no chyba że mam jakieś złe informacje...)
Włochy, Brazylia - jestem w stanie zrozumieć. Ale Iran? Litości...
Pojadę i tak. Nie mogę przecież sobie odpuścić reprezentacji w moim ulubionym polskim mieście.
(nie, nie jestem z Gdańska ;))
Mimo, że moje konto bankowe długo będzie opłakiwać dziurę w funduszach.
Zwłaszcza, że w kwietniu będę polować na bilety na mecz otwarcia Mistrzostw Świata w Warszawie.
Btw... Ktoś z was się gdzieś wybiera? :D
Buziam! :*
To się teraz sprawy skomplikowały.. Żal mi się zrobiło Irminy :/ Mam nadzieję że Michał da radę jakoś to wszystko jej wytłumaczyć i między nimi się ułoży ;). A Kamila sporo namieszała..
OdpowiedzUsuńChyba wybiorę się na mecz w Gdańsku :)
Owszem Łódź i wspomniany Gdańsk.. Tak i ceny za mecz z Iranem też mnie meeeega zaskoczyły. ale czego się NICH :)
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału... Czemu tak ? Jaka ona wredna ta jego żona... Współczuję Irmie... Mam nadzieję, że mu wybaczy.... Kuźwa to trza mieć tupet no...
A może by tak "rozdział extra" z okazji narodzin Antosia Winiarskiego? ;)
OdpowiedzUsuń