Ekhm.

Fikcja! To tylko i wyłącznie fikcja! Wymysł mojej upośledzonej głowy, nic więcej. Poważnie.

środa, 4 czerwca 2014

Szesnasty

Obudziły ją promienie słońca, które nachalnie próbowały się przedrzeć przez stare żaluzje. Zamrugała kilkukrotnie próbując przywołać ostrość widzenia. Po chwili przeciągnęła się delikatnie. Po jej lewej kołdra poruszyła się nieznacznie, a sekundę później długa, umięśniona ręka wylądowała na jej brzuchu.

- Nigdzie nie idziesz – nad jej uchem rozbrzmiał ciepły męski głos, który przyprawił ją o ciarki na plecach. Wielka ręka oplotła ją ciaśniej w talii odciągając od brzegu wersalki.
- Muszę, spóźnię się do pracy.
- Nie spóźnisz – usta jej towarzysza zaczęły znaczyć szlaki na jej ramieniu.
- Michał, muszę iść – wymruczała wyginając się jak kotka pod wpływem pieszczoty. - wywalą mnie, jak nie będę na czas.

Wymamrotał coś w pościel, obrócił się na drugi bok i naciągnął kołdrę na głowę.

- Ej, tylko bez fochów – pacnęła go w plecy i wyszła do toalety.

Zrzuciła z siebie wysłużoną piżamę i wskoczyła pod prysznic. Strumienie chłodnej wody pobudzały ospałe ciało i umysł do życia.
Od jakiegoś czasu między nią a Michałem wszystko układało się dobrze. Przestał się nawet martwić jej spotkaniami z Makarijem, mimo iż dalej pałał do niego nieskrywaną nienawiścią.
Cóż, trudno powiedzieć, że ten drugi tego nie robił.
Czasami czuła się przez to jak pożyczana zabawka. Mak wychodził przychodził Michał, albo na odwrót. Męczące, ale do przeżycia.
Cały czas miała nadzieję, że ci dwaj najważniejsi mężczyźni w jej życiu w końcu jakoś się dogadają.

Wyszła spod prysznica, założyła czyste ubrania, włosy przetarła ręcznikiem i stoczyła standardową wojnę ze szczotką i rozczesywaniem loków.
Kiedy wyszła z łazienki poczuła zapach parzonej kawy. Uśmiechnęła się delikatnie. Przy kredensie stał Michał ubrany zaledwie w spodnie od dresu i właśnie kończył robić kanapki.

- Wiesz, że cię uwielbiam? - powiedziała siadając przy stole, kiedy postawił przed jej nosem kubek w czerwone słonie.
Nie odpowiedział uśmiechnął się szeroko odwracając się z powrotem.

Sącząc ciepłą kawę taksowała go spojrzeniem. Nienaganna sylwetka, wyrzeźbione plecy, smukłe ramiona i potargane włosy. Takiego kochała go najbardziej. Właśnie taki był najpiękniejszy.
Usiadł naprzeciwko stawiając pomiędzy nimi talerz z górą kanapek.

- Smacznego – rzucił krótko. Spojrzała na niego podejrzliwie.
- Albo coś zmalowałeś, albo jesteś na mnie zły, albo coś przede mną ukrywasz. Wybieraj. Bramka numer jeden, dwa, czy trzy?
- A mogę prosić kota w worku?
- Michał.
- Nie rozumiem o co ci chodzi – uśmiechnął się dziwnie sięgając po śniadanie.

Założyła ręce na piersi przypatrując mu się uważnie. Nie ustąpi.
Spoglądali na siebie z przeciwnych krańców stołu. 
Ona uparta i uważna, on lekko zmieszany wciąż z podejrzanym uśmiechem na ustach.

- Jedz, bo się do pracy spóźnisz – próbował zmienić temat. Tokareva ani drgnęła. - Nosz kurde, Irma!
- Możemy tu siedzieć do jutra, proszę bardzo.
- Nie możemy. Mówiłaś, że cię z roboty wywalą, jak się znowu spóźnisz.
- A co ty mnie tak łapiesz za słówka? Gadaj, widzę że coś kombinujesz.
- Może i kombinuję, ale na razie nic ci nie powiem. Masz tutaj kanapki do pracy, i spadaj – wstał z krzesła i podał jej papierowe zawiniątko. Upiła kilka łyków kawy, zgarnęła torebkę z wieszaka i założyła buty. Michał przypatrywał się jej z korytarza.

- Będziesz jak wrócę? - wyprostowała się spoglądając w jego stronę. - Czy mam przyjechać do Ciebie?
- Do mnie. - podszedł do niej i objął ją w pasie. Pocałował ją lekko. Świat zawirował na kilka długich sekund. Pachniał świeżym ogórkiem.
- Nie wiem jaki to znowu szalony pomysł zrodził się w twojej głowie, ale mam nadzieję , że życia nie stracę.
- Spokojnie. Jak już zginiemy, to oboje.
- Do później – skradła mu jeszcze jednego całusa i zniknęła za drzwiami.
- Do później – po raz kolejny uśmiechnął się chytrze i wrócił do kuchni.



***
Dzień dobry, dobry wieczór!
Przepraszam was rybeńki za to "coś" u góry, ale potrzebuję trochę czasu na powrót do formy po tak długiej przerwie. ;p
Udało mi się pozaliczać to co do zaliczenia miałam. Co prawda czekają mnie jeszcze dwa egzaminy... Ale że mam wolną chwilę, to postanowiłam wrzucić coś na "rozruszanie" zwłaszcza, że od tak dawna na to czekałyście.
Jestem wam cholernie wdzięczna za cierpliwość. Jesteście wspaniałe!

Kocham, ściskam, całuję, wybaczcie jeszcze raz to u góry! :* <3

(następny jakoś w połowie czerwca)

4 komentarze:

  1. No ciekawi mnie bardzo co też Michał znowu wykombinować.
    Bardzo się cieszę, że jesteś z nami i trzymam kciuki żebyś zdała te dwa egzaminy bez żadnych problemów :)
    Do następnego :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Ah ten Winiarski, ciekawe co znów wykombinował
    "Pachniał świeżym ogórkiem" to zdanie wywołało uśmiech na mojej twarzy.
    Cieszę się nie zmiernie, że wszystko zaliczyłaś.
    Zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż ten nasz Michałek wymyślił?? Straszenie mnie tym zaciekawiłaś ;> rozdział wspaniały ;* zapraszam na nowy do mnie zawsze-warto-miec-nadzieje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na kolejny zawsze-warto-miec-nadzieje.blogspot.com

      Usuń

O mnie

Moje zdjęcie
prawie sto siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, piwne oczy, ciemne włosy i kilka piegów.

sezamie otwórz się.

see me