Obudziły
ją promienie słońca, które nachalnie próbowały się przedrzeć
przez stare żaluzje. Zamrugała kilkukrotnie próbując przywołać
ostrość widzenia. Po chwili przeciągnęła się delikatnie. Po jej
lewej kołdra poruszyła się nieznacznie, a sekundę później
długa, umięśniona ręka wylądowała na jej brzuchu.
- Nigdzie
nie idziesz – nad jej uchem rozbrzmiał ciepły męski głos,
który przyprawił ją o ciarki na plecach. Wielka ręka oplotła ją
ciaśniej w talii odciągając od brzegu wersalki.
- Muszę,
spóźnię się do pracy.
- Nie
spóźnisz – usta jej towarzysza zaczęły znaczyć szlaki na jej
ramieniu.
- Michał,
muszę iść – wymruczała wyginając się jak kotka pod wpływem
pieszczoty. - wywalą mnie, jak nie będę na czas.
Wymamrotał
coś w pościel, obrócił się na drugi bok i naciągnął kołdrę
na głowę.
- Ej,
tylko bez fochów – pacnęła go w plecy i wyszła do toalety.
Zrzuciła
z siebie wysłużoną piżamę i wskoczyła pod prysznic. Strumienie
chłodnej wody pobudzały ospałe ciało i umysł do życia.
Od
jakiegoś czasu między nią a Michałem wszystko układało się
dobrze. Przestał się nawet martwić jej spotkaniami z Makarijem,
mimo iż dalej pałał do niego nieskrywaną nienawiścią.
Cóż,
trudno powiedzieć, że ten drugi tego nie robił.
Czasami
czuła się przez to jak pożyczana zabawka. Mak wychodził
przychodził Michał, albo na odwrót. Męczące, ale do przeżycia.
Cały
czas miała nadzieję, że ci dwaj najważniejsi mężczyźni w jej
życiu w końcu jakoś się dogadają.
Wyszła
spod prysznica, założyła czyste ubrania, włosy przetarła
ręcznikiem i stoczyła standardową wojnę ze szczotką i
rozczesywaniem loków.
Kiedy
wyszła z łazienki poczuła zapach parzonej kawy. Uśmiechnęła się
delikatnie. Przy kredensie stał Michał ubrany zaledwie w spodnie od
dresu i właśnie kończył robić kanapki.
- Wiesz,
że cię uwielbiam? - powiedziała siadając przy stole, kiedy
postawił przed jej nosem kubek w czerwone słonie.
Nie
odpowiedział uśmiechnął się szeroko odwracając się z
powrotem.
Sącząc
ciepłą kawę taksowała go spojrzeniem. Nienaganna
sylwetka, wyrzeźbione plecy, smukłe ramiona i potargane włosy.
Takiego kochała go najbardziej. Właśnie taki był najpiękniejszy.
Usiadł
naprzeciwko stawiając pomiędzy nimi talerz z górą kanapek.
- Smacznego
– rzucił krótko. Spojrzała na niego podejrzliwie.
- Albo
coś zmalowałeś, albo jesteś na mnie zły, albo coś przede mną
ukrywasz. Wybieraj. Bramka numer jeden, dwa, czy trzy?
- A
mogę prosić kota w worku?
- Michał.
- Nie
rozumiem o co ci chodzi – uśmiechnął się dziwnie sięgając po
śniadanie.
Założyła
ręce na piersi przypatrując mu się uważnie. Nie ustąpi.
Spoglądali
na siebie z przeciwnych krańców stołu.
Ona uparta i uważna, on
lekko zmieszany wciąż z podejrzanym uśmiechem na ustach.
- Jedz,
bo się do pracy spóźnisz – próbował zmienić temat. Tokareva
ani drgnęła. - Nosz kurde, Irma!
- Możemy
tu siedzieć do jutra, proszę bardzo.
- Nie
możemy. Mówiłaś, że cię z roboty wywalą, jak się znowu
spóźnisz.
- A
co ty mnie tak łapiesz za słówka? Gadaj, widzę że coś
kombinujesz.
- Może
i kombinuję, ale na razie nic ci nie powiem. Masz tutaj kanapki do
pracy, i spadaj – wstał z krzesła i podał jej papierowe
zawiniątko. Upiła kilka łyków kawy, zgarnęła torebkę z
wieszaka i założyła buty. Michał przypatrywał się jej z
korytarza.
- Będziesz
jak wrócę? - wyprostowała się spoglądając w jego stronę. -
Czy mam przyjechać do Ciebie?
- Do
mnie. - podszedł do niej i objął ją w pasie. Pocałował ją
lekko. Świat zawirował na kilka długich sekund. Pachniał świeżym
ogórkiem.
-
Nie wiem jaki to znowu szalony pomysł zrodził się w twojej
głowie, ale mam nadzieję , że życia nie stracę.
- Spokojnie.
Jak już zginiemy, to oboje.
- Do
później – skradła mu jeszcze jednego całusa i zniknęła za
drzwiami.
- Do
później – po raz kolejny uśmiechnął się chytrze i wrócił
do kuchni.
***
Dzień dobry, dobry wieczór!
Przepraszam was rybeńki za to "coś" u góry, ale potrzebuję trochę czasu na powrót do formy po tak długiej przerwie. ;p
Udało mi się pozaliczać to co do zaliczenia miałam. Co prawda czekają mnie jeszcze dwa egzaminy... Ale że mam wolną chwilę, to postanowiłam wrzucić coś na "rozruszanie" zwłaszcza, że od tak dawna na to czekałyście.
Jestem wam cholernie wdzięczna za cierpliwość. Jesteście wspaniałe!
Kocham, ściskam, całuję, wybaczcie jeszcze raz to u góry! :* <3
(następny jakoś w połowie czerwca)
No ciekawi mnie bardzo co też Michał znowu wykombinować.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że jesteś z nami i trzymam kciuki żebyś zdała te dwa egzaminy bez żadnych problemów :)
Do następnego :***
Ah ten Winiarski, ciekawe co znów wykombinował
OdpowiedzUsuń"Pachniał świeżym ogórkiem" to zdanie wywołało uśmiech na mojej twarzy.
Cieszę się nie zmiernie, że wszystko zaliczyłaś.
Zapraszam do siebie
Cóż ten nasz Michałek wymyślił?? Straszenie mnie tym zaciekawiłaś ;> rozdział wspaniały ;* zapraszam na nowy do mnie zawsze-warto-miec-nadzieje.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZapraszam na kolejny zawsze-warto-miec-nadzieje.blogspot.com
Usuń