Kiedy
wylądował na warszawskim Okęciu uśmiechnął się delikatnie do
siebie. Mimo iż w Polsce spotkało go wiele rozczarowań odetchnął
głęboko ojczystym powietrzem.
Przedzierając
się przez tłum udało mu się dość szybko zabrać własne bagaże.
Zarzucił torbę na ramię, złapał wielką walizkę w rękę i
ruszył na parking. Tam czekał na niego jego przyjaciel. Uśmiechnął
się jeszcze szerzej. Nie widział go od prawie roku!
- No,
no mój drogi! Widzę, że powietrze za wschodnią granicą ci
służy! - powiedział rześko Mariusz witając się z kumplem.
- Michał
nie odpowiedział, odwzajemnił braterski uścisk i wrzucił torby
do bagażnika.
- Jak
tam rodzinka? - zapytał w końcu rozsiadając się na miejscu
pasażera.
- W
porządku. Młody rośnie jak na drożdżach, z Asią też nam się
uklada. A u ciebie? Jak
tam pożycie małż... - urwał niepewnie spoglądając na
Winiarskiego – Przeraszam, nie chciałem, wiem, że wy...
- Spokojnie.
Ja i Kamila to rozdział zamknięty. Pogodziłem się z tym
wcześniej niż mogłem przypuszczać. Jedźmy, Spała czeka.
Mariusz
nie odrywając wzroku od drogi przysłuchiwał się słowom
przyjaciela. Coś w jego głosie podpowiedziało mu, że chyba stało
się coś o czym powinni porozmawiać.
- Michał?
- Tak?
- Czy
jest coś, czym chciałbyś się ze mną podzielić?
Winiarski
odetchnął głęboko kilka razy, przetarł twarz dłońmi i wlepił
wzrok w deskę rozdzielczą.
- Nie
coś. Ktoś.
- Dziewczyna?
- Ma
na imię Irmina.
I
począł opowiadać Mariuszowi o tym, jak poznał Tokarevę, jak z
dnia na dzień zaczynał odkrywać w sobie uczucia, które myślał,
że już dawno schował na dnie swojego serca i miał nadzieję
nigdy ich nie budzić do życia. Mówił o tym, jak bał się, że
ją straci, kiedy dowiedziała się o Kamili i jak się cieszył,
kiedy jednak mu wybaczyła.
O
tym, jak wirował jego świat za każdym razem gdy jej dłonie
dotykały jego ciała i jak szalały jego zmysły zawsze gdy nie
było jej w pobliżu.
Jako
o ostatnim opowiedział o tym, jak zaproponował jej by zamieszkali
razem
Kiedy
skończył poczuł, jak jego oczy zachodzą łzami. Zamrugał
kilkukrotnie, ponownie przetarł twarz dłońmi i oparł głowę o
szybę.
- Michał?
- milczenie przerwał Mariusz zerkając krótko na przyjaciela.
Zauważył, że wyraz jego twarzy poszarzał i posmutniał.
- Tak?
- Winiarski oderwał się od okna, a ton jego głosu wydawał się
zbolały.
- To
gdzie ona jest?
Kolejny
głęboki wdech rozniósł się po samochodzie, a oblicze Michała
schowały jego dłonie.
- Misiek?
- Nie
ma. Nie ma i nie będzie. Została w Moskwie – tym razem nie
powstrzymywał się od łez.
Kiedy
dojechali na miejsce był już późny wieczór. Przywitał się
krótko z kolegami z drużyny, odbębnił pogadankę nowego trenera i
czym prędzej ruszył do pokoju. Trening miał się rozpocząć
dopiero następnego dnia.
Rzucił
walizki w kąt i rozłożył się na łóżku. Przymknął powieki, a
jego umysł od razu przywołał ich ostatnią rozmowę,
Stała
przed nim taka krucha i drobna. Ubrana w zieloną sukienkę wyglądała
uroczo z włosami rozwianymi wokół głowy. Jej różowe policzki i
usta napawały go ciepłem...
Tylko
te zawsze gorące ciemne oczy wiały zimnym smutkiem.
- Coś
się stało? - zapytał ujmując jej twarz. Zamknęła oczy, wtuliła
policzek głębiej w jego rękę, ucałowała delikatnie jego
nadgarstek.
- Jeszcze
nic. - powiedziała po chwili, a na jej rzęsach zatańczyły drobne
krople.
- Irma?
- objął ją ramieniem. Wtuliła się w jego tors jak przestraszone
dziecko mocząc jego błękitną koszulę słonymi łzami.
- Co
się... - przerwała mu, całując jego usta.
- Nic
nie mów, po prostu mnie nie puszczaj, dobrze? - pociągnęła nosem
jeszcze bardziej chowając się w jego ramionach. Wzmocnił uścisk
i oparł brodę o jej głowę. Powoli wdychał truskawkowy zapach
jej włosów. A lodowaty niepokój oszronił jego serce.
Nie
miał pojęcia ile tak trwali w bezruchu. Po jakimś czasie Irmina
wyprostowała się, przetarła twarz dłońmi i spojrzała mu prosto
w oczy. Jej oblicze było naznaczone goryczą.
- Kocham
Cię Michał. - powiedziała w końcu ponownie wpijając się w jego
usta. Odniósł wrażenie, że pocałunek ten odzwierciedla całą
rozpacz, którą próbowała w sobie schować.
- Ja
też Ciebie kocham Irma – zamrugał kilkukrotnie patrząc na nią
z niepokojem. - Ale powiedz mi w końcu o co chodzi, bo osiwieję!
Spojrzała
na niego oczami pełnymi łez. Po chwili złapała się za włosy, a
z jej gardła wydarł się przeciągliwy jęk pełen bólu. Michał
osłupiał nie wiedząc co ma zrobić.
- Michał,
ja... - zaczęła zanosząc się jeszcze większym płaczem.
Podszedł do niej i złapał ją za ramiona. - Ja nie pojadę z tobą
do Polski.
Nie
wiedział co ma zrobić, albo co powiedzieć. Poczuł się, jakby
wylała na niego kubeł lodu. Puścił ją, odszedł kilka kroków.
Milczeli
dłuższą chwilę, a nieznośną ciszę co jakiś czas przeszywał
irminowy szloch.
Odwrócił
się w końcu do niej, ponownie ujął za ramiona i spojrzał jej
prosto w oczy.
- Ale
to tylko chwilowe, prawda? Najpierw ja pojadę do Polski, załatwię
co trzeba, i ty do mnie dołączysz, prawda? - także i jego
spojrzenie przyćmiła słona mgiełka – Irma, błagam cię,
powiedz mi, że to tylko na jakiś czas.
- Nie
Michał. - nie patrzyła mu w oczy – Nie przyjadę później.
Odwrócił
się plecami bo nie mógł znieść jej widoku. Miał wrażenie, że
przed chwilą rozerwała jego serce na milion drobnych kawałków.
- Ale
dlaczego? - powiedział nagle spoglądając na nią. Po policzkach
płynęły mu łzy, a ręce trzęsły się z nerwów. - Dlaczego mi
to robisz?
Nie
odpowiedziała od razu. Podeszła do niego, delikatnie objęła jego
kark i pocałowała go w policzek.
- Bo
nie widzę dla nas żadnego sensu Michał, dlatego. - i wyszła.
Zostawiając go z krwawiącym sercem.
Obrócił
się na bok, próbując stłumić szloch w poduszce. Miał nadzieję,
że Mariusz śpi. Nie chciał następnego dnia znosić jego pełnych
współczucia spojrzeń.
Ale
Mariusz nie spał i dokładnie słyszał co działo się na sąsiednim
łóżku. I postanowił jedno: nie pozwoli, by jego przyjaciel
ponownie cierpiał takie katusze. Coś musi zrobić. Problem w tym,
że nie miał pojęcia jeszcze co.